Miami by night
Dotarłem do Miami. Nie obyło się bez przygód, a właściwie jednej przygody. bo dużo nie brakowało, a nigdzie bym nie poleciał. Na autostradzie był wypadek i niemalże tuż przed bramkami w Rusocinie utknęliśmy na godzinę w korku. W efekcie na lotnisko dotarłem na godzinę przed wylotem, czyli na pół godziny przed zamknięciem bramki. Pozostała część podróży upłynęła już spokojnie. Lot do Warszawy był bardzo krótki, czego nie można powiedzieć o locie do Miami. Ten trwał nieco ponad 10 godzin. Leci się trochę na około, nad Anglią i Irlandią w stronę Grenlandii i później nad oceanem, wzdłuż wybrzeża, leci się na południe. Wszystko przez pąd strumieniowy nad Atlantykiem, który pomaga samolotom wracającym do Europy, a mocno przeszkadza tym, które tam lecą. Ekonomiczniej jest nadłożyć trasy niż z nim walczyć. Link do filmiku, który nagrałem: https://photos.app.goo.gl/DV6E2GjfPCEJtTP46 Jak możecie zobaczyć, w systemie rozrywki LOT-owskiego Dreamlinera jest mnóstwo filmów, więc można zab...
Komentarze
Prześlij komentarz