Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2014

Wpis informacyjny (29.03.2014)

Dzisiaj wyruszamy w drogę do domu. Musimy dotrzeć do San José i do 21:00 oddać samochód. Przed północą mamy samolot do Madrytu. Później kolejny do Barcelony. Tam śpimy i może coś napiszę. Niestety nie byłem w stanie dokończyć wszystkich wpisów. Dodałem tylko zdjęcia i to tylko dzięki nieocenionej pomocy Bromby. BARDZO dziękuję Brombo! :-)  Wszystkie zdjęcia na tym blogu, poza jednym, dokumentującym nasz pobyt na dworcu Tica Bus w San José, są mojego autorstwa. Musicie jednak wiedzieć, że również Bromba dokumentuje fotograficznie naszą podróż. Właśnie miałem okazję obejrzeć jej zdjęcia i muszę Wam powiedzieć, że są rewelacyjne. Dobrze, że nie dodaję ich na moim blogu, bo mógłbym się nie wypłacić, gdyby Bromba zażądała tantiem. Aż tak są dobre! Wszystkim zainteresowanym polecam ich obejrzenie, ale już po powrocie. Na prawdę warto! Jeszcze podziękowania dla Glusia, który był naszym przewodnikiem w parku Cahuita. Dzięki niemu zobaczyliśmy aż pięć leniwców. Jednego z nich m...

Park Cahuita i nasze pożegnanie z Kostaryką (28.03.2014)

Obraz

Plażowanie w Puerto Viejo (27.03.2014)

Obraz

Opuszczamy gościnne Tortuguero i jedziemy do Puerto Viejo de Talamanca (26.03.2014)

Obraz

Flora i fauna Tortugero oraz przyjemny karaibski chillout (25.03.2014)

Obraz
Pobudkę mieliśmy wczesną, aby o 6:00 być na miejscu zbiórki przed czekającą nas wycieczką po kanałach rzecznych Parku Narodowego Tortuguero. Nie było to daleko, najwyżej jakieś 5 minut od naszego hoteliku. Zresztą tutaj wszędzie jest blisko. Zdążyliśmy na czas i zostaliśmy umieszczeni w jednej z łódek. Wraz z nami wsiadł przewodnik, którego wczoraj spotkaliśmy w La Pavona. Jak się okazało, naprawdę był przewodnikiem. Nasza łódź była stosunkowo niewielka. Poza nami była w niej jeszcze para turystów z Włoch. Nie było silnika tylko wiosła, takie jaki mają kanoe. Głównie wiosłował, siedzący w tyle przewodnik. Od czasu do czasu mu pomagałem, na początku pomagał też Gluś, a gdy już wracaliśmy, zastąpiła go Bromba i dzielnie machała swoim wiosłem. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy była przystań przy wejściu do parku. Musieliśmy tam dodatkowo zapłacić za wstęp, zwyczajowe $10 od osoby. Ciąg dalszy może nastąpi, a może nie. Któż to wie? Chyba tylko Gluś, ale jak zwykle nie chce p...

Wulkan Irazú nie chce się nam pokazać, wiec kierujemy kroki ku Tortuguero (24.03.2014)

Obraz
Tego dnia również wstaliśmy wcześnie, aby o 8:00 wyruszyć pod wulkan. Hotel, który wybraliśmy znajdował się obok restauracji. Już w trakcie zameldowania dostaliśmy kartki na śniadanie i rano udaliśmy się z nimi do owej restauracji. Mogliśmy wybrać jeden z kilku wariantów. Gluś z Brombą wybrali tortille z serem, a ja wziąłem gallo pinto z jajkami sadzonym. Jak już chyba wcześniej pisałem gallo pinto , czyli "malowany kogut", to ryż zmieszany z fasolą z dodatkiem przypraw. Jest to typowe danie śniadaniowe w Kostaryce i już zdążyłem się do niego przyzwyczaić. Dania zamówione przez Brombę i Glusia, chociaż wydawały się bezpieczne, okazały się niezbyt dobrym wyborem. Tortilla okazała się stosunkow grubym kukurydzianym plackiem, a ser miał płynną konsystencję i został podany w osobnym pojemniku. W smaku w ogóle nie przypominał twardych serów, które już tutaj jedliśmy i polubiliśmy. Dla Bromby ten zestaw okazał się zupełnie niezjadliwy, więc się z nią zamieniłem. Dzięki temu nie p...