Pożegnanie z Afryką

Znów wstałem przed budzikiem, ale wpadłem na pomysł, że ten czas wykorzystam na odwiedzenie sklepów w okolicy. Przed wyjściem zrobiłem sobie kawę. Woda w moim mieszkaniu w Isibaya House nie jest najlepsza. Zwłaszcza ciepłą mocno czuć kamieniem. Nie brałem swoich kosmetyków, bo tu zawsze coś dają. Jedynie pastę do zębów, szczoteczkę i grzebień wziąłem swoje. Jednak te, które tutaj dostałem, okazały się jakieś dziwne. Zwłaszcza pod względem zapachu, bo o właściwościach myjących trudno mi coś powiedzieć. Jedynie mydło było w porządku. O zapachu cytrynowym. W łazience był jeszcze automatyczny odświeżacz powietrza, który co jakiś czas wypuszczał z siebie zapach. Też jakiś dziwny. Niespotykany u nas. Pomimo, że mieszkałem na 10. piętrze słychać było odgłosy ulicy. Wieżowiec pamięta jeszcze czasy apartheidu i może wtedy nie znano jeszcze szyb zespolonych, które znacznie lepiej tłumią hałasy. Winda na szczęście działała, bo czytałem w recenzjach, że ktoś miał okazję wchodzić na 10. piętro po s...